Oleska Gazeta Powiatowa. Miesięcznik społeczno-kulturalny. Wydawca: COCON Systemy Komputerowe.

OLESKA GAZETA POWIATOWA
Karp Zwierzęta na ziemi oleskiej (24)
      Karpie ... majowe
      Wędkarzom kojarzy się z majem, bo wtedy mogą go łowić: karp, polski specjał wigilijnego stołu. Bije wszelkie rekordy hodowlane wśród ryb słodkowodnych. Jest też przedmiotem pożądania rzesz wędkarzy za walory sportowe i kulinarne, będąc ich najczęstszym trofeum.
      1.
      Dzisiejszy karp (łac. Cyprinus caropic) to ryba udoskonalona w wielowiekowej hodowli, różniąca się od wysmukłego, pełnołuskowego, dzikiego sazana, jego praprzodka. Ojczyzna sazana były wody słodkie Chin i Japonii, z których migrując zasiedlił rzeki zlewiska Morza Kaspijskiego i Czarnego, Dunaj i Cisę, w których dziki żyje o rozmnaża się do dzisiaj. Koła PZW zarybiały sazanem polskie stawy jeszcze w latach 60., a ja złowiłem parę sazanów w stawie Żurawiniec i na Piekle.
      Karpia udomowiono w Europie już w V-VI w. p.n.e. w Dacji. Rozwiniętą hodowlę stawowa karpi w Polsce prowadzono od XIII-XIV w. Klasztory i kościoły stworzyły wielkie gospodarstwa stawowe w okolicach Milicza, Rybnika, Cieszyna, Pszczyny, Oświęcimia i Zatora, które przetrwały do dzisiaj. Karpie z tych stawów trafiały na dwory królewskie i stoły zakonów. Karpie hodowano też na ziemi oleskiej. Już w XIV w. na terenie Olesna istniały dwa stawy kościelne na miejscu dzisiejszego okrąglaka i stawu Buchty, zaś w Starym Oleśnie, Leśnej, Zębowicach, Radawiu i Szumiradzie hodowano karpie w stawach utworzonych na rzekach: Stobrawie, Dobrej i Libawie. Karp
      Wielkie zasługi w udoskonaleniu i tworzeniu nowych ras położyli polscy hodowcy. Tomasz Dubisz z Cieszyna zapoczątkował stosowany do dziś w Europie nowy system stawów, tzw. przenosek dla tarlaków [ryby z dojrzałą ikrą], narybku i kroczków [ryby dwuletnie]. Adolf Dasch z Kaniowa jest twórcą szybko rosnącego karpia polskiego nazwanego "karpiem galiocyjskim". Z tego karpia stworzono wiele ras i odmian, które dzisiaj spotykamy w handlu. Są to: karp pełnołuski (drobnołuski), rzędowy, lustrzeń z odmianą lampasową i golec (bezłuski). Polscy konsumenci kupują chętnie karpie w trzecim roku życia, z małą ilością łusek, o wadze 1-1,2 kg, okres popyta na nie ogranicza się do grudnia. Zmieniają się czasy - kiedyś po karpia stało się w kolejkach i szukało sztuk półkilogramowych. Zmieniły się też gusta kulinarne mieszkańców Śląska. Gdzie jeszcze przed 20 laty królowały wigilijne śledzie i smażone ryby morskie, tam dzisiaj zastępują je karpie. Ślązacy zasmakowali w karpiach i kupują ich coraz więcej, lecz jedzą tradycyjnie smażone na oleju, w przeciwieństwie do kuchni małopolskiej, która preferuje smażone ma maśle. Moja mama smażyła wigilijne karpie zawsze na maśle, a jeszcze większym rarytasem był jej karp faszerowany w galarecie. Że masło mało dietetyczne? Mama poza karpiami smażyła wszystko na maśle i dzisiaj ma się całkiem dobrze, łącznie z pamięcią, a liczy sobie lat 95!
      Przejąłem od niej te tradycję, zgłębiłem technikę i wiem, że dobry karp musi być smażony na maśle, zaś bardzo dobry to karp faszerowany. Przepisy zdradzę w grudniowym numerze, bo karpi i tak teraz nie dostaniecie, no, chyba że macie w rodzinie wędkarza.
      2.
     Karp Wędkarze też uwielbiają karpie, ale za walory sportowe, choć dzięki nim spore ilości karpi trafiają na oleskie stoły. Maj to pora polowań nie tylko na szczupaki, ale i na karpie, które w płytkich, rozgrzanych wodach żerują już aktywnie, więc nad każdym stawem gęsto od wędkarzy. Wędkują tam wasi ojcowie, mężowie, synowie i dziadkowie - tych ostatnich najwięcej, często z wnukami. Kto nie wierzy, niech odwiedzi oleskie stawy, od Boroszowa, poprzez Borki Wielkie, Dobrodzień, Gorzów, Koczury, Kucoby, Młyny, Psurów, Stare Olesno, po Brzózki, Turawę i Zalew Michalice. Koczują tam od świtu do nocy, marząc do złowieniu ogromnego karpia, choć wpadają im świeżo wpuszczone, ufne i łatwe do złowienia trzydziestki. Jeszcze gorzej, gdy zacinają karpiki niewymiarowe, poniżej 30 cm, którymi koła PZW czasami zarybiają wody. Budzi to protesty i żal, bo trzeba je wypuszczać, a to nie służy ani karpiom, ani wędkarzom. A niektórzy biorą wszystko, jak leci.
      Inaczej z karpiami dużymi, "po przejściach", które raz lub więcej dały się złowić i uszły z życiem, lub tym, które zbiegły ze stawów do rzek i jezior, np. z powodzią. Takie karpie staja się dzikie, nabierając z wiekiem ostrożności i chytrości. Po mistrzowsku omijają wszelkie przynęty i rybackie sieci, a jeżeli już nabiorą się na haczyk, to całą swoja ogromna silę i spryt wkładają w walkę, nader często skuteczną. Zacięte okazy wykonują dalekie ucieczki i nie sposób je zatrzymać, gdy prą z zarośla niczym torpedy. Biada temu, kto źle ustawił hamulec lub ma za mało żyłki na szpuli. Olbrzymy rwą każda żyłkę, plecionkę, niszczą mechanizm kołowrotka lub łamią wędkę. O takich karpiach marzą wędkarze, a i o emocjach związanych z walką mogą powiedzieć ci, którzy zmagali się z nimi, nieraz godzinami. W Turawie na wałach byłem świadkiem pojedynku wędkarza z karpiem. Trwał ponad godzinę. Gdy waleczny karp skapitulował, półżywy wędkarz zważył go - 22 kg!!! - i wypuścił. Taki szlachetny gest często wykonywany jest przez zachodnich wędkarzy, a obowiązuje w Anglii i Holandii.
      O takiej walce opowiedzieć może oleśnianin Józef Panek, łowca największego karpia ważącego 16,85 kg będącego aktualnym rekordem powiatu. Tego olbrzyma pan Józef złowił 30 VII 2000 r. w Kucobach. (Przy okazji: rekord Polski to karp 27 kg złowiony "na kartofel" przez Dariusz Żółtaszka z Ożarowa). Olescy wędkarze mogą być dumni, mają takiego mistrza, a i sami każdego roku łowią okazy karpi i amurów, zaś staw w Kucobach słynie z wielki karpi.
      Zapewniam, że wiele innych naszych wód kryje wiekowe karpie, kto wie jak wielkie? Badania mówią, że karpie dożywają 45 lat, osiągają wagę 35 kg i długość 120 cm. Przy takich kolosach śmieszny wydaje się mój rekordowy karp pełnołuski o wadze 6,30 kg, którego skusiłem na kukurydzę w gliniaku ZOZ-u. Miałem też szczęście przeżyć 3 spotkania z okazami, niestety były krótkie i ... przegrane. Mimo to marzę jak wy, że uda się nam kiedyś wygrać, tylko po co? Czy od olbrzymów nie lepsze są poczciwe trzydziestki i czterdziestki? No i jak smakują smażone na maśle!
      Andrzej Faliński (OGP 54 / maj 2003)
Drukuj stronę
     GÓRA