Oleska Gazeta Powiatowa. Miesięcznik społeczno-kulturalny. Wydawca: COCON Systemy Komputerowe.

OLESKA GAZETA POWIATOWA
I my mamy swoje czarne teczki. W jednej z nich odnaleźliśmy "Raporty z Powlęcina". Powlęcin to takie miejsce niedaleko stąd, gdzie dzieją się dziwne rzeczy.... "Złoty okres albo gehenna" to tytuł pierwszego raportu spisanego przez Kamila Pecelę. Poniżej raport czwarty...
RAPORTY Z POWLĘCINA (4)
Truskawkowa Wojna
     Ta wojna objawia się specyficzną żelazną kurtyną - murem milczenia pomiędzy stronami, przy jednoczesnej dywersji na tyłach i akcjach partyzanckich. Umożliwia to równie dobry po obu stronach wywiad, zorganizowana siatka szpiegowska, spece komunikacyjni i szyfratorzy - informuje nasz korespondent.
      Zacznijmy jednak od początku. Chodzi o to, że problemy, z jakimi boryka się w naszym kraju rolnictwo, nie omijają również typowo rolniczego Powlęcina. Nieopłacalność, słabe plony, klęski żywiołowe, nieprzewidywalna pogoda, niebogate ziemie, to powody, dla których powlęcianie nie mogą zmrużyć oka. Próby ożywienia sytuacji kończyły się zawsze niepowodzeniem. Najoryginalniejsze nawet pomysły spełzały na niczym. Kiedy na przykład wszystkie nieomal pola zostały obsiane przemysłową odmianą konopi indyjskich, materialny status rolników nawet nie drgnął. Co prawda ożyła trochę turystyka - młodzież zjeżdżała tłumami. Odjechała potem z rozczarowanymi minami, robiąc sobie wcześniej grupowe zdjęcia na tle specyficznych upraw. Zaletą kukurydzy było z kolei to, że mieszkańcy naszej wioski mogli po raz pierwszy od dobrych kilkunastu lat podziwiać dziki w środowisku naturalnym...
      Wszystkie te unowocześnienia pojawiają się okresowo, co parę lat, i stoją w opozycji do tradycyjnej, konserwatywnie utrzymywanej uprawy truskawek. Jest to cechą charakterystyczną Powlęcina, że co drugi gospodarz ma kilkuhektarową plantację tego owocu. Od kilkunastu lat powlęcińscy hodowcy zaopatrują rynki Praszki, Olesna i okolicznych wiosek. Stosunki pomiędzy mieszkańcami wioski dyktowane są przez te uprawy. Sąsiedzi organizują się w swego rodzaju rywalizujące ze sobą grupy. Wyścig dotyczy nowych, wcześniejszych i późniejszych odmian, obszaru, maszyn do uprawy itp. Ta swoista wojna objawia się specyficzną żelazną kurtyną - murem milczenia pomiędzy stronami, przy jednoczesnej dywersji na tyłach i akcjach partyzanckich. Umożliwia to równie dobry po obu stronach wywiad, zorganizowana siatka szpiegowska, spece komunikacyjni i szyfratorzy. Nieregularna i często zmieniająca się linia frontu świadczy o zmieniających się stosunkach sił. Działania zbrojne trwają przez cały sezon i cichną poza nim. Jesień i zima to okres zbierania informacji, które będą potem ważnym atutem, a być może nawet kartą przetargową.
      Późną wiosną, kiedy czerwienią się pierwsze truskawki z wczesnych odmian, ruszają także pierwsze kampanie. Są tacy, którzy nie potrafią sprostać klimatowi wojny. Ci odnajmują ziemie i zajmują się hodowlą strusi, świnek wietnamskich, projektują skalniaki w swoich ogródkach, podziwiają spacerujące w nich pawie i inne tym podobne ptaki. Pozostają ci najwierniejsi sprawie, kontynuujący klanowe waśnie. Zdarza się, że można spotkać przeciwników na jednym zielonym targu. Wtedy ustawiają się oni obok siebie i krzyczą, który głośniej, o przewadze swojego towaru nad innym tego samego gatunku. Co ciekawe, truskawki konkurentów nie różnią się ani smakiem, ani ceną.
     
Kamil Pecela (OGP 53 / kwiecień 2003)
Drukuj stronę
     GÓRA